- Na co odkładasz kasę?
- A, wiesz... Na czarną godzinę...
Na powyższe pytanie w dzisiejszych czasach często pada
właśnie taka odpowiedź. Kilkanaście godzin temu rozmawiałam z
pewnym mądrym, młodym człowiekiem o odkładaniu pieniędzy. Dzięki niemu zrozumiałam pewną istotną sprawę. Otóż, nie jest warto
odkładać jakichkolwiek sum pieniężnych na wspomnianą „czarną godzinę”. Robiąc to, zakładamy z góry, że w naszym życiu zdarzy się
NA PEWNO (ba, na miliard procent!) coś złego. Kurczę, każdego z
nas dopadają gorsze dni, każdy przeżywa katastrofy, końce świata,
to całkiem normalne. Takie już właśnie jest to nasze porąbane
życie. „Czarne godziny” dopadają każdego z nas i to w najmniej
oczekiwanych momentach, ale może w końcu pora przestać o nich
myśleć? Może czas coś zmienić? Zmieńmy swoje nastawienie, myślmy
pozytywnie! No, może choć trochę bardziej pozytywnie, niż dotychczas... Zacznijmy odkładać kasę na „BIAŁE GODZINY”!
OD DZIŚ NIE MA „CZARNYCH GODZIN”,
SĄ TYLKO TE BIAŁE, KOLOROWE!
Tyramy codziennie, harujemy niekiedy
bardziej, niż te maleńkie mróweczki – należy nam się COŚ od
życia! Przestańmy się zamartwiać, myśleć o tym, że spotka nas
coś złego. Spotka, owszem, ale czy nie lepiej byłoby zbierać i
wkładać do skarpety (inne opcje: konto bankowe, słoik, karton)
nawet drobne sumy na przyjemności? Spełniajmy swe marzenia,
przeżyjmy COŚ w życiu i nie myślmy tylko o „czarnych”
aspektach naszego losu. Życie jest do dupy – z tym też się zgodzę,
ale może warto je choć trochę pokolorować? Jest też krótkie,
nieprzewidywalne, więc kto wie, czy ten post nie będzie moim
ostatnim?
Przypomnę jeszcze, iż nadal nazwać chcę
syna swego Igor, a córkę zaś Brooke. Nie, Moi Mili, nie oglądam „Mody na sukces”, a doniesiono mi, iż w tymże tasiemcu jedna z
bohaterek właśnie takie imię nosi. Polecam Waszej uwadze serial
„One Tree Hill” („Pogoda na miłość”). Zwykły na pozór, amerykański serial, z którym dorastałam, czerpałam wiele mądrości
i robię to nadal. Uważajcie, nieźle wciąga!
Inne imiona, to dla córek: Lucy,
Maria, Zofia, a dla synów: Nathan, Filip i ewentualnie Jan, Stefan albo inny Mietek. Póki co nie mam komu wysłać walentynki. Chyba wyślę sama sobie. Che bello!
Jestem też na etapie poszukiwań dobrego psychiatry w Gorzowie. Podobno na leczenie nie jest jeszcze za późno. Ma ktoś namiary? :D
Pozdrawiam ciepło!
SŚ