środa, 8 stycznia 2014

ROZWAŻANIA PO ŚWICIE...


           Dziś będzie długo, może aż zbyt, za co przepraszam. Chciałam poczekać z kolejnym wpisem jeszcze trzy miesiące (wzorem mej kompanki), ale już nie będę taka wredna i zrobię to „dziś” (acz dziś jest niedziela, a ja mam problemy sprzętowe, więc mam nadzieję, że niebawem ujrzycie ów wpis). Ostatni post na blogu? Październik 2013, Magdalena napisała. A mój? 2 lipca tego samego roku... Pół roku temu. Nic się nie zmieniło, Kochani! Zupełnie nic, wszystko po staremu, stara bida... Oj, czuję, że mój nos zaczyna rosnąć! Może zrobię zatem szybki przegląd drugiej połowy roku 2013... Ready? GO!
            W ostatnim wpisie opowiadałam Wam króciutko o wygraniu biletów na wielką europejską imprezę, ze światowymi gwiazdami muzyki elektronicznej, w cudownym miejscu na Ziemi... Wszystko było już ogarnięte do wyjazdu, lecz na mej drodze pojawiła się Dobska z propozycją pracy. Na podjęcie decyzji miałam jakąś godzinkę, może dwie... Przygoda życia, Chorwacja, tysiące ludzi, niesamowity klimat, doznania wszelakie, znakomita muza vs. możliwość dorobienia nad polskim morzem? Zgadnijcie, co wybrałam...
            Do Jastarni trafiłam kolejny raz w swoim życiu i coś czuję, że to jeszcze nie koniec! Czy żałuję, że odpuściłam sobie Ultra Europe Music Festival w chorwackim Splicie? Może trochę, ale mam nadzieję, że w tym roku dane mi będzie wybrać się na tę imprezę i przydadzą się wreszcie zakupione rozmówki polsko-chorwackie... Z moim pechem w sprawach sercowych wielce prawdopodobne jest wygranie biletów! A co się działo nad polskim morzem? Mała ilość snu,  momentami bardzo ciężka praca, tęsknota, kupa śmiechu, łzy, ci wspaniali ludzie i Dobska u boku. To był bardzo dobry miesiąc! Ryczałam jak bóbr (pozdrawiam, Panie KB!), gdy  musiałam stamtąd wyjeżdżać... O nadmorskiej przygodzie wspomnieć musiałam, gdyż komuś to obiecałam (nie czuję, że rymuję!). Nikt nie spodziewał się, że duet Dobska&Świt opanuje Bałtyk i Zatokę Pucką! Niestety, wyjechać musiałam, ponieważ czekała mnie walka z uczelnią, a raczej z burdelem, w którym studiowałam, gdyż na miano „uczelni” to miejsce stanowczo nie zasługuje. Od września miałam znajdować się w innym miejscu, zacząć nowe życie we włoskiej Maceracie, spędzić dziesięć miesięcy „gdzieś tam”... Jednak los kolejny raz pokazał mi środkowy palec.
            Następne tygodnie, to próby poszukiwań swego miejsca, zajęcia dla siebie, planów,  rozmyślań, użalania się nad sobą, ogromnej chęci do walki, odliczania do kolejnych spotkań, ale i podejmowania najważniejszych i najtrudniejszych decyzji w życiu...  W skrócie: KOMBO BREJKER LEWEL HARD! Przekonałam się, że wcale nie jestem taka bezsilna, jak to mnie i co najmniej kilku osobom jeszcze się wydaje.
         A teraz uważajcie, bo rzucam cytatem z ulubionego serialu!
„Kiedy tak wielu ludzi jest samotnych,
byłoby niewybaczalnym egoizmem być samotnym samotnie.”

Jestem samotna, ale nie sama. A może sama, ale nie samotna? Mniejsza o to! Wiem, że wokół mnie są ludzie, na których zawsze mogę liczyć, i choć są „gdzieś tam”, to zawsze jakoś tak blisko. Pocieszają, przytulają, a gdy trzeba, to i patelnią w łeb walną. Nawet wirtualnie! Lubię odliczać dni do kolejnych spotkań z nimi, uwielbiam te pierwsze minuty podczas ujrzenia i rzucenia się na siebie. Najgorsze są rozstania albo ich brak z powodu zabiegania, ale zawsze w tych chwilach już myślę o kolejnym razie razem. To zabawne... Niby człowiek jest sam, a jednak otacza się ludźmi, bez których nie wyobraża sobie życia, na których jest skazany do końca swego żywota...
            Taka była druga połowa minionego roku. Pamiętam słowa Dobskiej, gdy wyjeżdżałam
z Jastarni, że jak teraz wyjadę, to nie zobaczymy się przez miliony lat świetlnych i co? Odwiedziłam ją w listopadzie nad polskim morzem, w cudownym mieście, jakim jest Gdynia. Oj, działo się... Potem słynna już nasza Wigilia nadmorska, a po niespełna dwóch tygodniach wspólny Sylwester. Oby więcej  i oby częściej w Nowym Roku 2014! I dziękuję wszystkim ludziom z Konina, z którymi miałam okazję świętować podczas ostatniej nocy w roku, z którymi powitałam kolejny.. Z całego serducha! A ten rok zapowiada się jeszcze bardziej emocjonująco... Dalsza walka o siebie (Dobska jest najlepszym katem, jakiego znam!), o innych, o swe marzenia, osiąganie celów. Konkrety może następnym razem. I pamiętajcie: kto nie ma szczęścia w miłości, ten ma szczęście... w konkursach! Pewnie większość z Was już wie, że wspólnie z Magdaleną wygrałyśmy dwa bilety na warszawski koncert naszych idoli z czasów młodości – Backstreet Boys. Z tego miejsca dziękuję raz jeszcze za oddane „lajki” na popularnym portalu społecznościowym, za wiarę w nas, dopingowanie, czuwanie, za wspólne liczenie oddanych głosów, za wszystko! I przepraszam za monotematyczność, spamowanie, a także dziki krzyk, płacz i bieganie po X. piętrze w poznańskim Domu Studenckim „Jowita” po ogłoszeniu wyników. Wiem, że niektórzy chcieli zaznać spokoju w Nowym Roku, ale ja 2 stycznia 2014 roku o godzinie 12:00 byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Chyba nie chcecie wiedzieć, jak będę zachowywać się na samym koncercie, albo gdy wygram trzy miliony w totka, polecę do Stanów, wyjdę za mąż i zostanę matką. Będzie się działo! Lepiej zawsze miejcie ze sobą stopery douszne! I takie pytanie mnie się nasuwa: lepiej wygrywać bilety na koncerty czy mieć szczęście w miłości? :)

A NA ZAKOŃCZENIE RADY NIEOGARNIĘTEJ PANI DOMU:
1.                  Nie dajemy kolejnych szans ludziom! - nie wykorzystują ich... Zwłaszcza faceci!
2.                  Nie składamy życzeń noworocznych tej samej osobie któryś raz z rzędu w ciągu dziesięciu minut! - możemy przypadkiem kogoś uszkodzić...
3.                  Jeśli chcemy kogoś oblać drinkiem, to minimum trzy razy upewniamy się, że to właśnie ta osoba wychodzi z toalety! - w przeciwnym razie ktoś inny będzie mokry.
4.                  Wierzymy w siebie! - no bo w kogo, jak nie w siebie? To pomaga!
5.                  Spełniamy marzenia! - w końcu po to przecież są, by je spełniać, a nie po to, by nam zaśmiecać głowy...
6.                  Mówimy o swych uczuciach! -  to w gruncie rzeczy nic trudnego, a mówić o nich warto.
7.                  Jesteśmy egoistami! - koniec z byciem nieszczęśliwą na rzecz szczęścia innej osoby! Bycie egoistą w związku z drugą osobą jest wręcz wskazane, choć nieco absurdalne.
8.                  Pomagamy spełniać marzenia innym! - karma wraca, pamiętajcie!
9.                  Dajemy z siebie 100%! - i to w każdym przypadku! Mniejsza ilość nie wchodzi w rachubę.
10.              Pozostajemy sobą w każdej sytuacji i mamy do siebie szacunek! - chyba tego nie muszę zbytnio rozwijać...

S.