środa, 4 lipca 2012

Ti Wi

Rozstaliśmy się...
Było to jakieś 7-8 miesięcy temu. Bez kłótni, bez zbędnych słów, bez wzajemnego obwiniania się, rzucania mięsem i za obopólnym porozumieniem, że gdy tylko będziemy chcieli - zawsze możemy do siebie wrócić.
Wcześniej było nam ze sobą dobrze, choć nasze uczucie wygasło już jakiś czas temu. Nasz związek chyba był już od wielu lat tylko przyzwyczajeniem. W sumie to najbardziej prawdopodobne, że tylko ja czerpałam jakiekolwiek korzyści z tej relacji, bo niby jakie on mógł mieć? Chyba tylko moja obecność przy nim mogła być w jakiś sposób "pomocna"...
W końcu nadszedł ten czas. Postanowiłam: musimy się rozstać! On nie chciał, to oczywiste. Ja po prostu tego potrzebowałam, ale i musiałam, choć na jakiś czas, odpocząć.  Z resztą nie miałam technicznych możliwości trwania w tym związku poza rodzinnym miastem, domem.
I tak żyliśmy sobie osobno. On tam, ja gdzie indziej. Gdy wracałam w rodzinne strony zawsze się z nim widziałam, jednak nie ciągnęło mnie do niego. Czasami próbował mnie zwabić, przyciągnąć do siebie. Byłam nieugięta. Znacząco ograniczałam nasze kontakty. Jednak, gdy teraz na dłuższy czas wróciłam do Gorzowa, poczułam pewną pustkę i samotność. Dziś rano weszłam do pokoju, w którym on stał. Ominęłam go wzrokiem i wzięłam gazetę z programem telewizyjnym do ręki i... 
...NASZE UCZUCIE NA NOWO ODŻYŁO! 
Wszak "Usta usta" lecą w telewizorni! Och, Mój Kochany Telewizorze, wielbię Cię za ten serial i za powtórki "Na Wspólnej", "Magdy M.", "Prawa Agaty", "Ally McBeal" i inne, a także za emitowane po raz setny kiczowate i trochę mniej kiczowate filmy. W końcu jak porządny człowiek mogę sobie obejrzeć FAKTY w TVN'ie, o świcie włączyć TVN24. I jeszcze tylko czekam na kolejną powtórkę "Skrzydlatych świń" z moimi ukochanymi: Rogucem i Małaszyńskim w rolach głównych.
Wielu z Was powiedziałoby: "dlaczego nie obejrzysz tego w necie? dlaczego tego nie ściągniesz na kompa?!"
Dlatego, że oglądanie seriali, filmów i wszelakich programów na komputerze nie rajcuje mnie.
IN TV - TO JEST TO!



A teraz mała zmiana tematu, bo tak mnie się o tym przypomniało...
CZY PRAWDZIWI, PORZĄDNI I MYŚLĄCY FACECI JUŻ WYGINĘLI?!
Do cholery jasnej (do zielonego ogórka! - wersja łagodniejsza dla tych delikatniejszych Czytelników), jeżeli chcecie postawić kobiecie drinka, a ona odmawia, to:
- nie wymieniajcie kolejnych alkoholowych trunków ("a może łiski? martini? no nie gadaj, że chcesz wódkę?!"),
- pędźcie do baru po soczek, colę, wodę, COKOLWIEK!!!
SUKCES MUROWANY!!!

4 komentarze:

  1. Ja chętnie w musztardzie naleję ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Sandro,
    Prawdziwi, porządni i myślący nie wyginęli. Oni po prostu się ożenili :P.

    Aha, podobno mężczyźni boją się inteligentnych kobiet a to się okazuje, że jednak łatwiej o sukces niż mogłoby się wydawać.

    OdpowiedzUsuń
  3. I strach przeszkadza im w myśleniu? :P
    A co do żonatych mężczyzn... Czy każdy z nich jest prawdziwym, porządnym i myślacym przedstawicielem tego gatunku? Śmiem zaprzeczyć. :P
    Pozdrawiam,
    S.

    OdpowiedzUsuń